Kraków żegnał bohatera narodowej sprawy, opłakiwał duszę dostojną i natchnionego sztukmistrza, jednakże warto pamiętać, że Kraków nigdy nie stał się dla Wyspiańskiego tym, czym np. Bayreuth dla Wagnera. Małostkowe i zawistne krakowskie środowisko dawało nieraz we znaki geniuszowi, który rzadko kiedy umiał zadbać o swoje interesy. Powiadano, że nie miał przyjaciół, że był mało towarzyski – o czym może świadczyć przekazywana z ust do ust dykteryjka, która obrosła już legendą, jakoby całe wesele Lucjana Rydla spędził oparty
o framugę drzwi, bacznie obserwując wszystko, co zachodziło w bronowickiej chacie.
Może to i prawda, że Wyspiański był mało przystępny, ale powodów do zachowania dystansu nie brakowało – irytujące mogło być, iż Józef Kotarbiński, ten sam, który doprowadził do wystawienia Wesela i Wyzwolenia toczył z poetą zawstydzające spory
o wysokość honorarium, tłumacząc, że Wyspiański nie może dostać za Wesele więcej niż Rydel za Zaczarowane koło albo Tetmajer za Zawiszę Czarnego. W wyniku zręcznej intrygi uniemożliwiono również Wyspiańskiemu objęcie funkcji dyrektora miejskiego teatru, nie dziwi zatem, że w liście do Wilhelma Feldmana zamieścił Wyspiański niezwykle gorzki wiersz
© 2021 mojmielec.pl