Piotr Szefer
spiker reprezentacji Polski
Byłem jednym z zawodników juniorskich drużyn, małej drużyny LKS Mogilany na podkrakowskiej wsi i pewnego dnia na stadionie zainstalowano nagłośnienie. Potrzeba było osoby, która poprowadzi mecz w charakterze spikera, a więc rozglądali się wszyscy wokół, kto mógłby to zrobić. No i znalazł się taki mały kurdupel, 14-letni Piotrek, który wziął ten mikrofon i poprowadził te zawody. Tak mi się to wtedy spodobało, że postanowiłem iść za ciosem i jak miałem 14 lat, to sobie zaplanowałem, że pewnego dnia zabiorę głos na meczu reprezentacji Polski. Nikt wtedy nie wiedział, że powstanie Stadion Narodowy, ale tak się ostatecznie to skończyło i rzeczywiście szczebel po szczeblu, aż w 2014 roku dostałem tę wielką szansę i po 10 latach z mikrofonem w ręku wylądowałem na Stadionie Narodowym. Mecz Polska-Szkocja, wspaniałe wspomnienia, które zostaną już na zawsze gdzieś tam głęboko w serduchu.
Włączyłem ten mikrofon w 2014 roku, to nogi mi się trzęsły, jakby były zrobione z galarety. To było bardzo trudne przeżycie dla młodego chłopaka, który wtedy miał możliwość przemówienia do 50 tysięcy ludzi. Dziś oczywiście ten stres jest znacząco zredukowany, bo tu doświadczenie robi swoje, ale zawsze taki delikatny dreszczyk emocji się pojawia, kiedy mogę zabrać głos w obecności tak dużej grupy ludzi. A przede wszystkim, to co najbardziej cieszy, to jest, kiedy ci ludzie na to pozytywnie reagują. To znaczy, kiedy czujesz, że ten Twój głos ich niejako prowadzi, że masz wpływ na samopoczucie tych ludzi, że masz wpływ na to, jak oni się bawią. To jest chyba najpiękniejsza i najprzyjemniejsza część tej roboty.
Jedną z najpoważniejszych trudności są te języki obce, a przede wszystkim, jeśli chodzi o piłkarzy zagranicznych, często zdarzało się, że wymówienie jakiegoś nazwiska graniczyło z cudem. Oczywiście doskonale się do tego przygotowujemy i przed każdym meczem spotykamy się z przedstawicielem drużyny przeciwnej, czy to właśnie Kazachstanu, czy też… Graliśmy z drużynami takimi jak Holandia, gdzie wydawałoby się, że nie są to trudne nazwiska w czytaniu, a okazuje się, że popełniamy bardzo wiele błędów. I przed każdym takim meczem spotykamy się z taką osobą i po kolei, nazwisko po nazwisku analizujemy sobie, jak właściwie je przeczytać, żeby potem na stadionie nie tyle się nie skompromitować, co żeby służyć pomocą kibicom w odpowiednim odczytaniu tego nazwiska.
Przygotowania do każdego meczu zaczynają się mniej więcej miesiąc przed. To jest bardzo długi proces planowania, przygotowywania, zwierania szyków, koordynacji tego wszystkiego. I ja również czynnie w tym uczestniczę. To znaczy, dzisiaj nie odpowiadam tylko i wyłącznie za mikrofon i za to, co idzie na stadion, ale również za przygotowanie scenariusza, za skoordynowanie tego z innymi podmiotami. Myślę, że warto powiedzieć, że w organizacji audiowizualnej takiego spotkania, czyli w tym, co jest w eterze i na telebimie, bierze łącznie udział 20 osób.
Praca spikera to nie jest tylko taka przyjemna zabawa, że weźmie się mikrofon i przeczyta skład, ale przede wszystkim to jest wielka odpowiedzialność. Odpowiedzialność za to, że jeżeli zdarzy się jakaś nieprzewidziana okoliczność, to żeby być do tego doskonale przygotowanym i zareagować w sposób odpowiedni.